Wymiana włosa u psów i kotów bywa kłopotliwe. Nie dla nich. To nas,
właścicieli doprowadzają do furii fruwające wkoło kłaki, czepiające się
ubrań, nierzadko włażące w najmniej spodziewanej chwili do ust czy
oblepiające spadającą na ziemię zabawkę małego dziecka…
Cóż poradzić? Taka natura, fizjologia cyklu życiowego włosa, taka rola skóry…
Co prawda większość psów i kotów powinna linieć na wiosnę- przy wymianie
sierści zimowej na letnią, ale z reguły linienie przeciąga się w czasie
lub jest dwukrotne (mi. in. u ras z bujnym podszerstkiem, ras
użytkowych- np. niektórych owczarków czy też psów w typie szpica, np.
husky następuje po zimie i przed zimą…).
Co możemy poradzić, żeby choć trochę złagodzić nieprzyjemne skutki
wymiany włosa u naszych czworonogów? Ano- po pierwsze szczotkować. Masaż
skóry wspomaga ukrwienie i usuwanie włosów, które już są gotowe opuścić
ciało zwierzaka. Szczotkę czy też trymer dobieramy do rodzaju
zwierzęcia i jego włosa. Szczotkujemy zdecydowanie. Mizianie zostawiamy
na zakończenie nierzadko niemiłej dla zwierzęcia czynności. Pamiętajmy o
zachowaniu umiaru w tych zabiegach, żeby psa czy kota nie zrazić. Mimo
wszystko nikt z nas nie lubi szarpania za kudły. Szczotkujemy z włosem i
pod włos, przy okazji pozbywając się, zwłaszcza w przypadku zwierząt
dużo przebywających na powietrzu, zanieczyszczeń, nasion czy po prostu
złuszczonego naskórka. Włos długi, w ogonie, na „portkach”, warto
przeczesać grzebieniem. Do użytku, sklepy zoologiczne oferują sporo
sprzętu. Prócz szczotek i grzebieni, trymerów, zgrzebeł, można także
użyć rękawic, które szczególnie lubią delikatniejsze zwierzęta lub
wykorzystać je możemy w ramach zakończenia procesu odkłaczania.
Niezastąpionym dopełnieniem walki z utratą sierści jest oczywiście
prawidłowe żywienie, a w tym suplementacja, głównie związkami opartymi
na nienasyconych kwasach tłuszczowych. Zawarte w tłuszczach roślinnych i
rybim, są ogólnie łatwo dostępne. Można poszukać specyfików gotowych
lub zastosować… olej rzepakowy, jako dodatek do karmy.
Psom i kotom w mieszkaniach nie służą też kaloryfery. Zwłaszcza jeśli
ich właściciele to zmarzluchy. Oczywiście nie chodzi o to by właściciel
marzł, żeby jego pies mniej liniał, ale zachowując umiar i zdrowy
rozsądek, łatwo pójść na kompromis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz